Klienci – i nie tylko.
|
Hipermarket koło godziny 22, tuż
przed zamknięciem. Przy kasie (M)atka z dzieckiem ok 4-5 lat. Za nią
(S)tarsza pani koło 70 i typowa (B)lachara, blond włoski z odrostami,
kilo tapety ta fejsie, mini że pół d... wystaje, a
"wypachniona", że w obrębie 5 metrów idzie się
udusić. Pewnego dnia w
sklepie RTV podchodzi [k]lientka. Zainteresowana jednym z aparatów
telefonicznych i zwraca się do [p]racownika: Wybierałem się z
ukochaną na krótki wyjazd, tuż przed nim postanowiłem zrobić
zakupy w jednym z całonocnych marketów. Wykładam na ladę
artykuły spożywcze, baterie do latarki i - w końcu -
dużą paczkę prezerwatyw (12 sztuk, wychodzi zdecydowanie
taniej). Młoda i niebrzydka ekspedientka ze znudzeniem kasuje chleb,
konserwy, mięso i resztę, przy prezerwatywach spogląda na mnie i
wyraźnie tłumi śmiech. Historia którą,
opowiadała mi moja mama. Kiedyś nie
zamknąłem okna balkonowego i panele co były pod oknem
zamokły w czasie burzy i się wypaczyły. Więc się
udałem do Leroya i szukam kogoś kto mi pomoże nabyć
odpowiednie. Do jednego sprzedawcy - ja nie z tego działu, kolejny - ja
krótko pracuję, trzeci - nie znam się na panelach, ale tam idzie
kolega który jest ogarnięty w temacie. Więc się zwracam do
tamtego: Osiedlowy sklepik
samoobsługowy: Pracuję na
stacji benzynowej - małej, prywatnej - nie mamy monitoringu. Pewnego razu
podjechało Passatem dwóch "łebków" koło dwudziestki.
Kazali sobie zalać do pełna. Zatankowałem, zakręciłem
korek i chciałem podejść celem pobrania należności,
jednak samochód ruszył z piskiem opon i odjechał. Zdenerwowałem
się strasznie, bo każda taka sytuacja to droga przez mękę -
nie dość, że trzeba pokryć stratę z własnej
kieszeni, to jeszcze załatwianie spraw na policji... Niesamowicie
zdziwiłem się jak mężczyzna który wysiadł z
następnego samochodu z kolejki (nie zwróciłem uwagi - był to
identyczny Passat) okazał się ojcem jednego ze złodziei! Nie
dość, że bardzo przeprosił i zapłacił
(zaokrąglając do pełnej kwoty, tak więc mieliśmy
górką jakieś 60 złotych) to rozmowę zakończył
tymi słowami: Dostałem
informację, że w jednym z banków wysiadł bankomat i trzeba go
naprawić. Pojechałem tam, wszedłem od strony pleców
urządzania i zacząłem naprawę. Na ekranie jest informacja:
"BANKOMAT NIECZYNNY". Podczas pracy zgłodniałem i
wyjąłem sobie kanapkę. Słyszę, że ktoś na
siłę wkłada kartę, pierwsze raz, drugi, piąty,
piętnasty. Nie wytrzymałem i wyszedłem z kanapką w
ręku. Przed bankomatem stoi starsza kobieta. Mówię do niej: Miałam kolejny
ciężki dzień na kasie. Wieczór, parka w średnim wieku. Ona
damulka, on typowy cwaniak obwieszony złotem jak choinka. Na grzeczne
"dzień dobry " nie odpowiedzieli i już czułam, że
będzie jakaś jazda. Kasuje towar, nagle zauważyłam
pasztetową bez kodu kreskowego. Ogólnie nie powinnam schodzić z kasy
ale postanowiłam być wyjątkowo miła i informuję
jaśnie państwo o zaistniałym problemie. Grzecznym tonem nadmieniam,że
jeśli zależy im na tym towarze, to ja szybciutko pójdę na lady
'wymetkować' pasztetową. [F]acet, [J]a. Pewnego razu, przyszedł do serwisu, w którym pracowałem
pewien (P)an razem z laptopem i zakupioną pamięcią ram. Pewne małżeństwo podeszło
do Pani która akurat promowała żel do higieny intymnej. [P]an,
[S]przedawczyni. |
CDN. |